| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Bartosz Frankowski w specjalnej rozmowie z TVPSPORT.PL odniósł się do nocnego zajścia w Lublinie. Międzynarodowy arbiter wyraził dużą skruchę i przeprosił wszystkich za swoje zachowanie. – Mam powściągliwy i spokojny charakter. Nigdy nie brałem udziału w nocnych ekscesach. Popełniłem fatalny, fatalny błąd, którego nie jestem w stanie dobrze wyjaśnić..
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Panie Bartoszu, proszę powiedzieć, jak z pana perspektywy wyglądało nocne zajście w Lublinie?
Bartosz Frankowski, sędzia międzynarodowy UEFA, arbiter na kontrakcie zawodowym w PZPN: – W zasadzie do teraz próbuję znaleźć słowa, które dostatecznie oddadzą to, jak bardzo żałuję, że do tego zajścia doszło i jak bardzo jest mi przykro. Mam świadomość, że jednym takim występkiem przekreśliłem 22 lata pracy z gwizdkiem i budowania pozycji. Była to głupota, ułańska fantazja, nawet nie wiem, jakiego użyć określenia. Powinienem w spokoju przygotowywać się do meczu i nigdzie nie chodzić. Pewnie wtedy nic by się nie wydarzyło.
– Wiele razy jeździcie na mecze. Co was podkusiło, aby dopuścić się czegoś takiego?
– Przyznam szczerze, że wydaje mi się, że jest to jakiś zły sen, z którego za chwilę się obudzę. Patrząc trochę z boku, nie mogę uwierzyć, że coś takiego zrobiłem. Jest mi naprawdę ciężko to logicznie uzasadnić, bo nie było to logiczne zachowanie. Mało tego, takie rzeczy nigdy mi się nie zdarzały.
– No właśnie, jest pan przecież odbierany za bardzo spokojnego człowieka…
– Mam powściągliwy i spokojny charakter. Nigdy nie brałem udziału w nocnych ekscesach. Nie chcę, żeby to zabrzmiało banalnie, ale błądzić jest rzeczą ludzką. Popełniłem fatalny, fatalny błąd, którego nie jestem w stanie dobrze wyjaśnić.
– Jak wyglądało samo spotkanie z policją?
– Panowie podjechali samochodem. Z tego co później przekazał mi jeden z policjantów, nasza eskapada została zauważona na monitoringu. Poproszono o interwencję. Chciałbym, aby to wybrzmiało, że nie zachowywaliśmy się w żaden sposób agresywnie. Były to głupie żarty. Nie podejrzewaliśmy, że to może zostać tak odebrane. Nie mieliśmy złych intencji. Ten znak to była idiotyczna zabawa… Teraz, jak patrzę na to wstecz, nie był to rozsądny pomysł.
– Co to był za znak?
– To był znak, który leżał przy robotach drogowych, takie tymczasowe rozwiązanie. Przechodziliśmy obok i tyle.
– Potem pojechaliście do izby wytrzeźwień?
– Tak. Nie zachowywaliśmy się agresywnie, współpracowaliśmy z policją. Wszystko przebiegło w spokojnej atmosferze.
– Jak wyglądała rozmowa z przewodniczącym Kolegium Sędziów?
– Zadzwoniłem do pana Mikulskiego. Wcześniej miałem nieodebrane połączenie. Oddzwoniłem, kiedy tylko mogłem. Zacząłem od szczerych, pokornych przeprosin. Zdaję sobie sprawę, że tylko ja poniosę konsekwencję. Z tym się oczywiście liczę, ale wiem, że utrudniłem pracę swojemu szefowi oraz pozostałym sędziom. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro. Ich również chciałbym przeprosić: Kolegium Sędziów, Polski Związek Piłki Nożnej, UEFA oraz wszystkich moich kolegów i kibiców. Nikomu nie są potrzebne takie "atrakcje".
– Możecie ponieść bardzo surowe konsekwencje, mówi się nawet o rozwiązaniu kontraktu zawodowego…
– Zdaję sobie sprawę, jaka może być kara. Wiem, że czekają mnie konsekwencje za to, co zrobiłem i jak najbardziej się z tym liczę. Powiedziałem panu Mikulskiemu, że pokornie przyjmę każdą decyzję. Teraz mogę jedynie raz jeszcze wszystkich przeprosić…
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom